piątek, 30 października 2015

Zakupy z domowego zacisza

Wyobraź sobie taką sytuację: siedzisz w swoich ulubionych ciuchach, pijesz ulubiony napój, czytasz książkę i od czasu do czasu odpoczywasz wyglądając przez okno. Zakupy dostarcza Tobie - pod same drzwi - kurier. Obrazek jak z filmu? Jak ja tak mam!

Zapomnij o staniu w kolejkach, o ludziach którzy kichają Ci w twarz. Zrelaksuj się, zapal świeczkę pod kominkiem z woskiem, wejdź do sieci i zrób zakupy - najwygodniejsze. Nie musisz już pocić się przy noszeniu toreb, Inni zrobią to za Ciebie.

Już nie pamiętam, kiedy ostatnio robiłam zakupy w sklepach stacjonarnych. Czy mi tego brakuje? W żadnym wypadku. Wszystko czego mi trzeba znajduję on-line. Znalazłam nawet dostawcę świeżych, ekologicznych produktów, które smakują o niebo lepiej, niż ich marketowe odpowiedniki (no i nie zawierają chemii!). Hm do tego cudnego obrazka brakuje jeszcze dostawcy mięsa dla mojego mięsożercy ;).

PLUSY
Poranna kawa, świeże pieczywo, laptop/iPad oraz odrobina czasu - tym pachną i smakują moje zakupy robione w domowym zaciszu. Mam czas na przemyślenia, obliczenia, namyślanie się. W każdym momencie mogę się wylogować do życia, by w chwili wolnej kontynuować zakupy w wirtualnej rzeczywistości. Czuję satysfakcję, gdy uda mi się zaoszczędzić choćby kilka złotych (grosz do grosza...).

Zgiełk, klimatyzacja, kurz, pośpiech, hałas - z tym kojarzą mi się zakupy, szczególnie te robione w marketach. To mnie przytłaczało. Teraz czuję się swobodnie, niczym nie przymuszona (no chyba, że lodówka świeci pustkami).

Bardzo ważny jest dla mnie czas. Nie lubię marnować go na rzeczy, które uważam za mało istotne. Starannie planuje swój dzień - a przynajmniej staram się, bo wiem że mogłoby być znacznie lepiej w tej kwestii. Dzięki swojemu postępowaniu, mam go więcej dla swoich bliskich.

zioła

olejki eteryczne (niedługo opiszę do czego one mi posłużą)

MINUSY
Nie zawsze wirtualne zakupy są opłacalne, dlatego porównuję ceny w stacjonarnym sklepie do tych w sklepach internetowych i ważę, co bardziej mi się opłaca.
Czasami nie można się doczekać przesyłki... ;) (nauka cierpliwości!)


Pozdrawiam,
Agnieszka

środa, 28 października 2015

Ponad 200 dni razem

Minęło już sporo czasu odkąd Antonina jest z nami (tak, tak... stale to powtarzam... nuda?). Codziennie jest doroślejsza i potrafi manifestować swoje chcenia i niechcenia. Ostatnio, podkradając mojego iPada, udało jej się pokazać mi opcje, o których nawet nie miałam pojęcia! ;D

Cały czas - systematycznie - staram się podawać jej stałe posiłki (nie, nie poddam się! - systematyczność górą). Zdecydowanie bardziej preferuje warzywa (pałaszuje je, aż jej się uszy trzęsą), natomiast do owoców czuje awersję. Z miłą chęcią pije wodę oraz sok marchwiowy. Czasem z marchwią przemycamy jabłko.

Tośkowa spiżarnia


Deserki i obiadki przygotowuję głównie sama, ale dostaliśmy kilka słoiczków od mojej mamy, więc dokupiliśmy jeszcze kilka.

Od kilku miesięcy używamy tylko pieluch wielorazowych. Ostatnio udało mi się posadzić Tośkę na nocnik - pierwsze koty za płoty! :D Jest jeszcze daleka od zrozumienia tego konceptu, ale wszystko przyjdzie z czasem.


Trochę danych:
Stan na 21.10.2015 r.
wiek: 6 m
waga: 6980 g
długość ciała: 67,5 cm
zęby: 2


A teraz trochę emocji ;) Uwielbiam, gdy Antonina się uśmiecha. Jej oczy mają wtedy kształt półksiężyców. Rozkosznie przeciera oczy po odwiedzinach Piaskowego Dziadka. Odpływając w objęcia Morfeusza, bosko ziewa...


Pozdrawiam,
Agnieszka

wtorek, 27 października 2015

Technologia pomocna w domu

To Filip przekonał mnie do nowoczesnych technologii. Jednak za nic w świecie nie zamienię swojego papierowego kalendarza na kalendarz elektroniczny. Używam jednego i drugiego. Elektroniczny służy do synchronizowania mojego planu dnia z dniem Filipa. Ja skrupulatnie zapisuje w kalendarzach nasze wspólne wydarzenia, jednakże Filip czasem zapomina i niekiedy musimy przesuwać różnorakie wizyty, zmieniać plany. Wszystko to kwestia systematyczności. Dopiero zaczynamy :). Teraz poszukuję eleganckiego organizatora z wymiennymi wkładami tj. kalendarzem, notatnikiem, adresownikiem itp. Lubię mieć wszystko pod ręką. Chcę kupić porządny, by starczył mi na lata.

Cały czas uczę się wykorzystywania technologii tak, aby ułatwiała mi życie, a nie je komplikowała - jak było do niedawna. Przez długi czas uważałam technologię za swojego wroga. Miałam wrażenie, że mi tylko przeszkadza. Nie wiem czy się jej bałam, nie chciałam jej poznać? Może potrzebowałam takiego kopniaka w tyłek? A może źle się do tego wszystkiego zabierałam? A może chodziło o porządny sprzęt którego mi wtedy brakowało? Teraz mamy wszystko zsynchronizowane. To jest bardzo wygodne. Teraz listę zakupów robię na laptopie, a Filipowi wyświetla się ona na telefonie. Dzięki temu Filip nie musi rozszyfrowywać moich hieroglifów, ani wstydzić się, że chodzi z kartką :D! No i lista zakupów aktualizuje się natychmiastowo, więc jak sobie o czymś przypomnę, od razu dopisuję i nie muszę dzwonić do Filipa z update'm.

A Wam w czym pomaga nowoczesna technologia?

Pozdrawiam, 
Agnieszka

piątek, 16 października 2015

Grunt to systematyczność

Próbuję usystematyzować nasz dzień. Dziś poległam... Poległam, gdyż mój niecny plan zakładał, że jeden posiłek dziennie będzie stałym jedzeniem, a nie mlekiem. Moje dziecko miało inne plany... Ale nie poddam się. Spróbuję jutro, może pojutrze. Kiedyś na pewno się uda. Grunt to. Optymizm. A teraz po frasobliwym dniu udajemy się w objęcia Morfeusza.

Dobranoc,
Agnieszka

sobota, 10 października 2015

Zęby - wersja Beta

Mamy je! Uwieczniliśmy beta zęby naszego urwisa! A łatwo nie było. Nasza modelka ma zęby równe, jakby rosły od linijki. To taki mini hollywoodzki uśmiech :D


Swędziały ją dziąsła - bardzo, bo było to widoczne. Lamentów i krzyków nie było zbyt wiele. To takie marudzenie, ale za to Wszystko było mokre od śliny (śliniła się bardziej niż niejeden bokser XD). Na takie powodzie tetra - jak na superbohatera przystało - zawsze przychodziła z pomocą. 

Obyło się bez maści i innych chemicznych specyfików. Chłodzone gryzaki - zawsze w gotowości - siedziały w lodówce, by nieść pomoc w potrzebie.


Pozdrawiam,
Agnieszka 

Home, sweet home

Uchylę rąbka tajemnicy... Zapraszam Was na tzw. room tour (częściowy) - oto jak wygląda postęp prac w naszym mieszkaniu:

Detal

Jest jasno - biało. Tak jak lubię :) Minimalizm w każdym calu :D

Jeden z pokoi

Mieszkanie jest dobrze oświetlone, a to dla mnie ogromny plus, bo lubię naturalne światło we wnętrzach.

Salon

Już sobie wyobrażam siebie siedzącą na kanapie pod kocem z kubkiem kawy w ręku...

Wcześniej wspominałam Wam o tym, co mi się podoba, czyli styl skandynawski. Podobają mi się też wnętrza francuskich kamienic. Co z tego połączenia wyjdzie?

A to zdjęcie już wrzucałam (jeszcze nie było podłóg) - widok z balkonu. Rozpływam się!

Umeblowaniem mieszkania i jego uprzytulnianiem zajmiemy się, gdy już w nim zamieszkamy, ale zanim to nastąpi, musimy dokończyć kuchnię i łazienkę. No to zakasujemy rękawy i do dzieła!


Pozdrawiam,
Agnieszka

czwartek, 1 października 2015

Tydzień w zdjęciach

Który dzisiaj dzień tygodnia? Jaka data? 
Takie pytania zadaję sobie nieustannie. Kalendarz? Mam, ale nie zawsze z niego korzystam (obiecuję poprawę). Co się dla mnie liczy? Może zacznę od samego przebudzenia... KAWA! Tak, to ona stawia mnie na równe nogi, a gdy przynosi mi ją Filip, to dodatkowa przyjemność. To tak, jakby się zobaczyło kuriera z pękiem róż - bardzo porównywalne szczęście :D Następnie wszystko toczy się wokół naszego stołu (to tak w przenośni). Biegam przez chwilę z rozwianym włosem z Tośką pod pachą za pieluchami, przerzucając poduszkim koce i gryzaki z boku na bok (Prawda jest taka że wszystko mam na miejscu - i pieluchy i inne szpargały - chyba, że mąż zarządzi artystyczny nieład), by po zjedzeniu śniadania świecić przykładem i nienagannie ułożoną fryzurą (muszę dawać przykład córce oraz być atrakcyjna dla męża). Zdarza się, że młoda chce mnie mieć na oku, dlatego huśtawka okazuje się niezbędnym gadżetem. Raz ląduje w kuchni, innym razem w łazience, by później skończyć w małym pokoju, gdzie dokonują się cuda zwane prasowaniem, układaniem i wieszaniem prania. Po tych czynnościach maleństwo wie, że będę miała czas dla niej. To wtedy ma mnie dla siebie (pomijając karmienia). To na niej się skupiam, dlatego kalendarz nie jest taki istotny...

Nasz kochany szkrab rośnie i chce nieustannie brykać. Okazuje swoje niezadowolenie, radość i smutek. Obserwuje moje prace domowe oraz szaleństwa naszego kota (Tak, kot jest najfajniejszym stworzeniem w całym mieszkaniu :) To on rozprasza Tośkę podczas jedzenia.). Opowiadam jej różne historie. Razem obserwujemy przyrodę i spacerujemy. Najprzyjemniejsze spacery to te, w których uczestniczy cała nasza trójka.

Dzisiaj Antonina kończy 25 tygodni życia. Aby uczcić to wydarzenie, wrzuciłam zdjęcia z ostatniego tygodnia :) (Nie ma niestety wśród nich zdjęcia jej pięknych zębów - to coś, co Tosia chce zachować tylko dla siebie ;)).

A to nasza kuchnia :D Jeszcze w powijakach, ale ja widzę ją oczyma mojej wyobraźni

Filip uwija się jak mrówka, najpierw praca zawodowa, następnie praca nad naszym gniazdkiem. Od wczoraj do tego widoku doszły panele w całym mieszkaniu. Jeszcze trochę, jeszcze chwila...


Nasze selfie ;)

Mój słodki śpioch

Tak bywa, że zabawa pozbawia siły nawet najwytrwalszych.

Ciekawski szkrab

O, znowu jakiś ciekawy sprzęt elektroniczny?

Lustereczko, powiedz przecie...

Mamo, jestem teraz baaardzo zajęta. Poproszę o kilka chwil tylko dla siebie samej ;)

Zawsze z mamą :)

To są sprawy wyłącznie kobiece.

Pora na zabawę!

Aaaa! Cześć! Pobaw się ze mną. Teraz! :)



Pozdrawiam,
Agnieszka