wtorek, 28 lipca 2015

Pieluchy wielorazowe, to nie problem! - ekonomia

Wielokrotnie już słyszałam, że pieluchy wielorazowe wymagają bardziej kompleksowej obsługi, a mamy w TYCH czasach nie mają na tyle czasu i chęci na "babranie" się w kupce i sikach niemowlaka. Tak naprawdę pieluchom wielorazowym nie trzeba poświęcać aż tak dużo czasu i nie wymaga to od nas zbyt wiele pracy. Pieluszki takie praktycznie zakłada i zdejmuje się jak pampersy (np. te typu all in one = AIO), ale nie wyrzucamy ich do kosza, tylko do pralki :). Po praniu wystarczy je wysuszyć i gotowe! Takich pieluch się nie prasuje. Za pieluchami wielorazowymi przemawia nie tylko aspekt ekologiczny ale i ekonomiczny, a ponadto łatwiej jest później nauczyć maluszka sikania do nocnika.

O ekologii pisać nie będę (i o chemii w pieluchach) - bez obaw, ale ekonomia jest ważnym aspektem.


Ekonomia

Pieluchy jednorazowe
Dziecko zużywa średnio około 10 pieluszek dziennie, gdzie szacunkowy koszt jednej to średnio 0,55 zł.
To znaczy, że jeden dzień korzystania z jednorazówek kosztuje nas 5,50 zł.
Miesięcznie to około 165 zł.
Okres pieluchowania to zwykle 2 lata, czyli ok. 3960 zł plus koszt kremów na odparzenia (przy wielorazowych ich nie używamy) i wywozu śmieci (w domu jednorodzinnym).

Pieluchy wielorazowe
Średnio za otulacz zapłacisz 35 zł. Jeden otulacz starcza średnio na 4-5 przebrań. Czyli tak ze 3 dziennie. Czyli potrzeba Ci z 6 otulaczy (ja mam 5 ;)). 6 otulaczy to koszt ok. 210 zł.
Lepsze wkładki kosztują 16 zł sztuka. Załóżmy, że potrzeba ich 30 sztuk, żeby prać je na spokojnie, to daje nam 480 zł.
Powyższe dane to jednorazowy zakup, który wyniesie nas 690 zł (w Smyku zestaw 6 otulaczy i 10 wkładów kosztuje 326 zł).
Zakładając, że pierzesz pieluszki co drugi dzień, wychodzą 3 cykle tygodniowo, czyli 12 cykli miesięcznie, 288 cykli przez dwa lata. Zakładając, że 1 kWh wynosi 0,65 zł = 179 zł
Średnia cena wody i ścieków, to 6 zł/1m3.
Cykl prania z dodatkowym płukaniem to 50l.
1m3/50l = 20 cykli
6 zł/20 cykli = 0,30 zł za jeden cykl prania
288 cykli x 0,30 zł = 87 zł
Proszek do prania sensitive znanej marki 4,69 kg = 31,99 zł = 67 prań
1 pranie to ok. 0,48 zł
288 cykli x 0,48 zł = 138,24 zł
Dodatek antybakteryjny (można wybrać sodę oczyszczoną, ale na potrzeby liczenia wybiorę coś droższego ;)) 19,99 zł/500g.
Zużywa się go mniej więcej 15 g na pranie, to 33,33 prania, czyli 0,60 jeden cykl prania.
288 cykli x 0.60 zł = 172,80 zł
2 lata w sumie to koszt 1267,04! Ale jeśli chcielibyśmy dokupić wkłady i otulacze, to dodajmy te dwie pierwsze kwoty = 1957,04 zł Czyli wciąż mniej od pieluch jednorazowych.

Należy pamiętać, że do prania pieluszek zużywa się o połowę mniej proszku czy płynu. Nie wolno stosować przy tym płynów do zmiękczania czy płukania tkanin. Pieluszki można już prać w 40 stopniach Celsjusza. Na jednym zestawie pieluszek można wychować nawet troje dzieci :)

Daje do myślenia?
Pozdrawiam,
Agnieszka

piątek, 24 lipca 2015

Pieluchy wielorazowe

Jeszcze przed narodzinami Antośki postanowiliśmy, że zainwestujemy w otulacze i wkłady do nich (są pieluchy ze wszytymi wkładami, ale wiedziałam, że taka forma nie jest dla mnie ideałem), a z jednorazówek będziemy korzystać w niektórych przypadkach. Do szpitala ich nie braliśmy, bo obowiązkowo kazano przynieść jednorazówki. Maleństwo sporo się moczyło, więc nasz zestaw i tak nie byłby wystarczający.

Przed zakupem wkładów i otulaczy, sporo czytałam. Wchodziłam na fora, gdzie kodowałam sobie wiedzę dotyczącą marek danych otulaczy. Ojcowie preferują te na rzepy ;) Jest wiele rodzajów otulaczy np. w różnych rozmiarach albo jednorozmiarowe tzw. one size z możliwością dopasowania do pupci dziecka, jedne na snapy, inne na rzepy...


Wkład obok Tosi ma rozmiar M, my stosujemy jeszcze S

Tosia najczęściej nosi otulacze Milovii (mają różne kolorowe nadruki), a w drugiej kolejności ten z ImseVimse (kupiłam go w białym kolorze). Otulacz Close jest "obszerny" czyt. gruby i na lato wydaje mi się trochę zbyt pancerny, więc czeka na swoją kolejkę.

Close


Milovia


Imse Vimse


Jeśli chodzi o wkłady, to najchętniej wykorzystuję Suchą Pieluchę, albo nakładam na inny wkład specjalną cienką wkładkę o tej samej nazwie "sucha pielucha", która daje dziecku uczucie suchości, chroni warstwę chłonną przed większymi zabrudzeniami i ułatwia pozbycie się nieczystości (choć na te mam osobne jednorazowe wkładki, sprzedawane w woreczku po 100 sztuk - obecnie przestałam z nich korzystać, czekam na bardziej zwarte kupy). 

Wkład sucha pielucha (mikropolar), coolmax, mikrofibra oraz wkładka sucha pielucha (czasem nakładam na mikrofibrę albo coolmax)

Na początku na noc nie stosowałam wielorazówek, gdyż myślałam, że się nie sprawdzą i młoda będzie się częściej budziła. Nic z tych rzeczy! Wkłady są tak chłonne, że jak zużyte wrzucam do namoczenia, pochłaniają wodę z miski!

  • Pieluszki - jak nazywam wkłady i otulacze - schną bardzo szybko (przynajmniej te, które my stosujemy), więc nie potrzebuję kontenera wkładów na zapas. Filip coraz chętniej je Tośce zakłada (wcześniej nakładał tylko jednorazówki - z wygody). I zapowiada się, że będziemy stosować je baaardzo długo. Jednorazówki zabieramy już tylko na wyjazdy. I niech podniesie rękę ten, kto mówił, że nie podołamy? :D


Pozdrawiam,
Agnieszka

poniedziałek, 20 lipca 2015

30. dniowe wyzwanie

Każdy rodzic przeżywa chwile pełne emocji - od radości po ból i cierpienie (np. ból pleców spowodowany usypianiem maleństwa). Często dopada nas zmęczenie i z trudem wynajdujemy powody do szczęścia (no chyba że jest się mną i pracuje się nad sobą nieustannie ;)). A przecież one są! Turlają się po dywanie, skaczą po firankach, szybują po niebie, fruwają w eterze! Po przeczytaniu wpisu na blogu Design Your Life o dostrzeganiu małych rzeczy, postanowiłam podjąć się tego wyzwania zaczynając od razu - bez zbędnego ociągania się :).

zadowolona, rozczochrana, zapieluchowana mama :D

Na czym polega wyzwanie?
Przez 30 dni wieczorem notujesz w zeszycie, notatniku, telefonie, tablecie (to bez znaczenia) rzecz/czynność itp. która wprawiła Cię w zachwyt, poprawiła Ci humor, po której poczułaś/łeś się lepiej, dodała Ci siły, poruszyła itp. Może to być wyjście ze znajomym, uśmiech, piosenka, zakupy - cokolwiek co pozytywnie na Ciebie wpłynęło. Małe szczęścia, które w świecie pełnym chaosu i pośpiechu przemijają prawie niezauważalne.

Dlaczego podejmuję się tego wyzwania?
To ważne, by pozytywnie się programować. Dzięki temu nasze życie staje się przyjemniejsze (jeśli do tej pory było różnie...), ciekawsze i weselsze. Uczymy się szukać pozytywów, cieszyć się chwilą i małymi szczęściami, doceniać to co posiadamy, bądź przypominać sobie, że jest się prawdziwym szczęśliwcem wszak do szczęścia tak niewiele potrzeba! Nie próbuj szukać wymówek. To nie jest zadanie, które wymaga od Ciebie rzeczy niemożliwych. Podejmij to wyzwanie ze mną!

Do biegu, gotowi, start!
Od wczoraj notuję wszystko to, czym na codzień się zachwycam. Jest sporo tych rzeczy, ale postanowiłam zapisywać te, które najbardziej mnie w danym dniu urzekną. Postaram się ich nie powielać (a przynajmniej nie zbyt często ;)). Na razie nie zdradzę pierwszego mojego "wyzwaniowego szczęścia". Wszystko w swoim czasie ;). 


Powodzenia!
Agnieszka

poniedziałek, 13 lipca 2015

Cała naprzód!

Odbiór mieszkania zbliża się wielkimi krokami! Za chwilę rozpoczniemy akcję pt. "nasz własny kąt" ;)! Długo na to czekaliśmy. To będzie dla nas "gorący" okres, ale nie mogę się już tego doczekać. Pal licho zmęczenie, chcę już być na swoim. Mogę spać na materacu, siedzieć na podłodze... Ale ważne że u siebie ;). Ta goła podłoga będzie piękniejsza niż gdziekolwiek, bo wszak ona będzie nasza :D!

Teraz wszystko stanie na głowie...

Im dłużej myślimy nad tym, jak chcielibyśmy urządzić nasze 4 kąty, tym częściej zmieniamy decyzje. Urządzanie swojego lokum do najłatwiejszych nie należy. Mamy głowy pełne inspiracji. Bardzo podoba mi się łączenie starego z nowym, ale żeby to wyglądało fajnie, należy robić to z głową. Lubię minimalizm, styl skandynawski... A Wy jaki preferujecie?

Od jakiegoś czasu mamy stały dostęp do Internetu, dzięki czemu ostatnio, dzięki sugestii Kasi O., obejrzeliśmy z Filipem "Rodzinne rewolucje" (oryginalny tytuł: "Blended" 2004) z Adamem Sandlerem i Drew Barrymore. Jeśli macie ochotę na "niedzielny" relaks, to gorąco polecam :) Film jest zabawny i ogląda się go z zainteresowaniem. Nie można w nim przewidzieć rozwoju akcji.


Pozdrawiam,
Agnieszka

sobota, 4 lipca 2015

Na pudłach

Hey :)

Dzisiaj udało mi się odwiedzić Wasze blogi. Wiele się u Was dzieje.

Jeśli chodzi o Internet, to może w poniedziałek uda się zajść do lokalnej kablówki i ugadać sprawę przyłączenia Internetu w naszym tymczasowym lokum. Na tym mieszkaniu czuję się zdecydowanie lepiej niż na ostatnim (mimo braku połączenia z Internetem ;)). Mamy tutaj więcej zieleni pod nosem. Powietrze wydaje się być przyjemniejsze, a wieczory są spokojniejsze. Mimo to czekam na informację od naszego dewelopera, kiedy będziemy mogli rozpocząć prace na naszych 4 kątach.

Ostatnio miałam też okazję "pobawić" się w domowego fryzjera (ach ta samowystarczalność) i wyżyć się na głowie Filipa. Mąż wyszedł z domowego salonu fryzjerskiego w skowronkach :D Jak się ma w domu taką złotą rączkę jak ja ;) :D to pozostaje się tylko cieszyć.

Tosia zaczęła nam przesypiać osiem a nawet dziewięć godzin :) Moglibyśmy wypocząć, gdybyśmy chodzili spać równo z naszą gwiazdą. My jednak lubimy wieczory... Spędzamy je relaksując się w wannie, albo oglądając filmy. Filip zadbał o bogatą, domową filmotekę. Polecacie jakieś ciekawe filmy?


Pozdrawiam, Agnieszka

środa, 1 lipca 2015

W dobie cyfryzacji

Kochane, w związku z przeprowadzką nie mam dostępu do Internetu. Czytam Wasze komentarze i blogi w miarę możliwości. Ale nie zawsze będę mogła komentować...

Pozdrawia odcięta od świata na 3 miesiące
Agnieszka