środa, 29 kwietnia 2015

Pediatra

Dziś byliśmy z Tosią na jej pierwszej wizycie u pediatry. Na wizycie Filip zmieniał jej pieluchę dwa razy, karmił młodą butlą (oczywiście moim mlekiem), bo stwierdziła że ma ochotę coś zjeść ;) Ogólnie była dzielna. Obecnie waży 3660g, czyli bardzo ładnie przybiera na wadze :) i to wyłącznie na moim mleku (podawanym piersią albo butlą Medela Calma) - jego mi nie brakuje na szczęście.

Co mnie ponownie zdziwiło? To, że kolejna osoba stwierdziła, że poród naturalny to teraz rzadkość... Jak leżałam w szpitalu, okazało się, że cesarki robione są taśmowo po 8 dziennie (stąd też anestezjolog był tak bardzo zajęty)!



W połowie maja czeka nas kontrolne USG główki oraz brzuszka, a kilka dni później - bioderek. Musimy wybrać się też do apteki po woreczek na badanie moczu, bo na dniach powinniśmy je wykonać - wg zaleceń z wypisu ze szpitala. Mam nadzieję, że wszystko to wyjdzie pozytywnie. Na inne wiadomości się nie szykujemy ;)

Zniknęły mi z ciała "piegi poporodowe". Zostało jedynie pęknięte naczynko w oku - za jakiś czas się wchłonie. Worki pod oczyma też zniknęły, co nie znaczy że się wysypiamy. Teraz Tośka króluje naszym czasem. Filip jest bardzo pomocny. Radzi sobie genialnie (zresztą już w szpitalu nie miał z tym problemu). Dzięki niemu mogę sobie odpocząć, gdy najbardziej tego potrzebuję. Jest oczarowany naszą córeczką. Zresztą nie tylko on :). Mała robi furorę wśród naszych bliskich - nasza gwiazdeczka.


Pozdrawiam,
Agnieszka

31 komentarzy:

  1. No nareszcie! Taka cisza u Was była, ale w sumie nie ma się co dziwić, Tosia to taki mały pochłaniacz czasu ;) Teraz jak cesarki są "na życzenie", to trudno się dziwić, że poród SN to jakiś wyjątek. Ściskam Was mocno! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cisza, cisza... Staram się odsypiać, albo ogarniać mieszkanie, czy planować wyjście ;)
      Buziaki!

      Usuń
  2. Jak fajnie, że napisałaś :) pamiętam nasza Pierwsza wizytę u pediatry. To było przeżycie, wszystko nowe, ja taka niedoswiadczona.

    Kupcie od razu dwa, a nawet trzy woreczki. Nam się jeszcze nie udało za pierwszym razem złapać siuski :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy pięć, ale i tak nic z tego nie wyszło bo nasza przychodnia przyjmuje mocz tylko 3 dni w tygodniu od 8 do 9 rano! szok :/
      Jak nam się nie uda zebrać moczu w poniedziałek, to zapłacimy za badanie w klinice i tyle...

      Usuń
  3. Ja jestem w gronie rodzących naturalnie. :) Świetny blog. Zapraszam do siebie, my dopiero zaczynamy przygodę pisaniem http://kaszka-z-mlekiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo badanie moczu. Tylko dobrze spsikać, żebyś nie musiała jak my zupełnie niepotrzebnie iść do szpitala z podejrzeniem ZUM. Chłopcom mówią, że jak się uda to do kubeczka bo do woreczka to się zawsze jakieś bakterie dostaną. A u dziewczynki to się da inaczej niż do woreczka? I żeby złapać nie pierwszy strumień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie da się, dlatego w szpitalu robiliśmy jej badanie 3 razy... Za trzecim wyszło wszytko ok

      Usuń
  5. Też jestem po naturalnym i liczę że drugi też taki będzie- mimo wszystko :) Super że u Was wszystko ok i te badania też przyniosą dobre wieści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu...:) Wszysyko będzie dobrze z wynikami.

    OdpowiedzUsuń
  7. A czemu z butelki podajesz swój pokarm, jeśli mogę wiedzieć? Nie boisz się, że się odzwyczai od Twojego mleczka? Szkoda by było.

    Super, że tata chętnie się zajmuje córeczką. Niektórzy ojcowie się boją takich maluszków.

    Nie spotkałam się ze stwierdzeniem, że poród naturalny to rzadkość. Ja rodziłam naturalnie i może też dlatego, że rodziłam w Szkocji, mam inne wyobrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy specjalną butelkę, która zmusza dziecko do ciągnięcia pokarmu jak z piersi. Antonina miała problem z jedzeniem z lewej piersi. Było jej niewygodnie itp. Męczyła się czasem 40 minut zanim cokolwiek zjadła podczas tych prób, więc szybciej było ściągnąć pokarm i dać się jej najeść, bo od tego płaczu cała się pociła. Teraz od kilku dobrych dni nie podawaliśmy jej mojego pokarmu z butelki. Radzi sobie znakomicie :)

      No mnie bardzo zdziwiło stwierdzenie, że poród siłami natury to wyjątek.

      Usuń
  8. Zazdroszczę. Mi mąż niewiele pomagał i tak jest niestety do tej pory. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podziwiam Ciebie niezmiernie. Gdyby nie Filip byłoby ciężko.

      Usuń
    2. Uwierz, dla dziecka można przez wszystko przejść. W ciąży byłam jeszcze na dwóch kierunkach. Jeden skończyłam. W tym roku skończę drugi. Piszę magisterkę i został mi ostatni egzamin. A mąż? Może kiedyś mnie doceni. ;)

      Usuń
    3. Omg. Podziwiam Cię niezmiernie! Sporo wysiłku to Ciebie kosztuje. Jednak to prawda że matki stać na wiele.

      Usuń
  9. oh kobitko, wspaniałego masz męża!
    ja mam nadzieje ze tatus juniora się opamięta i pomoże ...

    chcialabym rodzic naturalnie, ale u nas w szpitalu Cesarki są czeste.. ale zobaczymy. mam nadzieje ze mi sie uda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za Ciebie kciuki (jeśli chodzi o poród) i oczywiście życzę Ci abyś otrzymała pomoc ze strony tatusia Twojego skarba.

      Usuń
  10. Zgadzam się, że dzisiaj poród drogami natury to coraz większa rzadkość. Statystyki pokazują zresztą to samo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dostałam znieczulenia dlatego, że anestezjolog musiał asystować przy cięciach. Jak się okazuje sale z ciężarówkami do zabiegów są ciasno zastawione...

      Usuń
  11. Dobre wiadomości! :) Super, że udaje się Wam karmić piersią, że Tosia "robi masę" ;), że masz Filipa w pobliżu i szansę na odpoczynek! :)

    Trzymam kciuki za kontrolne USG, u nas też było i mocno mnie stresowało, a jak się okazało zupełnie niepotrzebnie :)

    I jeszcze co do badania moczu- w niektórych szpitalach odradzają stosowanie tych woreczków, owszem jest to zdecydowanie wygodniejsze niż koczowanie na sik do kubeczka, ale czasem wychodzą infekcje, których tak naprawdę nie ma, bo woreczek okazał się nie być taki do końca sterylny :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed pobraniem umyjcie pupę Tosi i po wytarciu popsikajcie Octaniseptem... przetrzyjcie jałowym gazikiem albo poczekajcie aż wyschnie i przyklejcie dokładnie woreczek starając się nie pchać tam paluszków... Trzeba też uważać, żeby nie było kupki. Jeśli pojawi się nawet troszkę, trzeba ponownie czynność powtórzyć, bo często jest tak, że bakterie wychodzą z nieprawidłowego pobrania moczu i zanieczyszczenia, co przynosi niepotrzebny stres rodzicom.

      Usuń
    2. No dziewczyny łatwo nie będzie, ale mus to mus. Nie zawsze mała sika po zdjęciu pieluchy tak, by móc wyłapać do pojemnika, więc woreczek to mus. Za 3 razem w szpitalu to ja ją przygotowałam do badania moczu i wyszło prawidłowo, więc mam nadzieję że i tym razem mi się uda. Z tą kupką to prawda... Ciężko uniknąć zakażenia nią próbki moczu.

      Usuń
  12. No niestety, porody naturalne to teraz rzadkość. Jak rodziłam, to wokół były same cesarki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie na korytarzu same kobiety po cesarkach. Na palcach jednej ręki można było policzyć porody siłami natury. Gdy leżałam dwa razy natrafiłam na współlokatorkę po cięciu a na korytarzach same zgięte kobiety.

      Usuń
  13. Hmmm... czy ja wiem? Cesarek fakt, jest o wiele więcej niż wcześniej, ale naturalnych też jest mnóstwo i kobiety świadomie się na nie decydują, chcą przeżyć taki poród.
    Ja mogłam mieć CC na pstryknięcie palca, wybrałam naturalny, udało się, jestem przeszczęśliwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój poród był szybki także też się cieszę :)
      Może w moim szpitalu poród sn to wyjątek.

      Usuń
  14. To podobnie jak u mnie, mój mąż też mi bardzo dużo pomaga i dzięki temu mogę odpocząć lub mieć trochę czasu dla siebie ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialnie :D mamy szczęście Kochana! Ten oddech jest nam bardzo potrzebny.

      Usuń